KUP TERAZ
Z góry przyznam, iż w tym fragmencie pozwoliłem nieco swojej fantazji popłynąć. Co nie oznacza, iż powyższe dzieło jest jeno moją imaginacją.
Samo pochodzenie imienia "Mokosz" może mieć różną etymologię: pochodząc ze starożytnych Indii: makhá – „szlachetny”, „bogaty", bądź też naszego polskiego, słowiańskiego rdzenia mok-, moczyć, mokry. Jak widać, zdecydowałem się owe znaczenie połączyć w swoim micie – mokra, ciepła ziemia jest symbolem Mokoszy, która zrodzi bogactwo życia.
Jak pisał Aleksander Gieysztor, zgodnie ze staroruskimi wierzeniami, Mokosz miała silne powiązanie z ziemią. Dostrzega tu analogię do irańskiej Aredwi Sura Anahita "Wilgotna Jaśniejąca Nietykalna". Była ona boginią słodkiej wody i płodności. Idąc dalej, Gieysztor pisze:
"Najpiękniejszą – powtórzmy za Moszyńskim – postacią tego wierzenia jest mit zapisany na środkowym Polesiu: „Na wiosnę grzech bić ziemię; jest brzemienna na wiosnę, wypuszcza płód; żyto rośnie, kwiaty, wszelka trawa”. Stąd zakazy – zwykle do Zwiastowania 25 marca (starego stylu) lub 7 kwietnia (nowego stylu) – wbijania kołów, grodzenia, orania, a i potem nie zezwala się dzieciom na bicie ziemi kijem i rwanie trawy",
Profesor zaznaczył jednak, iż Mokosz była również zestawiana z wiłami, będąc niejako "zdegradowana" do poziomu demonów.
Jak wyczytać można w Mitologi Słowian Gieysztora oraz na stronie Sławosław, Mokosz była, być może, utożsamiana z Perperuną, małżonką Peruna bądź też Dodolą. Jak jednak wskazuje Sławosław, Mokosz blisko jest do Welesa z uwagi na jej związek z wodą i rolnictwem. Ciekawe rozwiązanie tego "supła" zaproponowali w Mitologii Słowiańskiej Jakub Bobrowski oraz Mateusz Wrona. Tam Mokosz wpierw połączyła się w parę z Perunem, rodząc Strzyboga, potem zaś ze "zdrady" z Welesem zrodziła Roda. Później z kolei połączyła się z owym synem, a ze związku tego narodziły się Rodzanice.
Jak mogł(x)ś się, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, zapewne domyślić, wersja mitu Bobrowskiego i Wrony nie do końca przypadła mi do gustu. Już tłumaczę dlaczego.
Mokosz została w nim sprowadzona do postaci dosyć biernej, aczkolwiek pięknej. Tymczasem w społeczeństwach słowiańskich przedchrześcijańskich domniemywać można, iż kobiety miały większe prawa niźli wśród wielu innych cywilizacji. Widać też, za Gieysztorem, wyraźne umiłowanie wobec ziemi wśród Słowian, nawet jeśli niekoniecznie była ona traktowana jako bóstwo samo w sobie. Bardzo też podoba mi się analogia do Aredwi Sura Anahita. Z tego też powodu uznałem, że Mokosz zasługuje na większą rolę, niż jeno bierna partnerka dla dwóch, naczelnych bogów.
Oczywiście, jak zawsze, nie należy traktować podanej tutaj wersji mitu za jedyną słuszną. Jest to moja interpretacja, podatna na błędy i niedoskonałości. Mam jednakowoż nadzieję, iż dobrze się bawił(x)ś ją czytając, a kronikarskie posłowie pozwoliło rozjaśnić potencjalne wątpliwości.
Niechaj Ci się darzy, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku!
Życie to jednak było proste, łagodne i wrażliwe. Raz po raz spalały je płomienie Peruna bądź też zalewały wody Welesowe. Smuciło to Pierwotne Drzewo. Wiedziało bowiem, iż w ten sposób nic nie może trwać na powierzchni ziemi. Toteż zadecydowało, iż jeśli życie ma rozkwitnąć, musi samo podjąć kroki. Zebrało moc Peruna, jak i Welesa, by wydać na świat istotę o niezrównanym pięknie i powabie.
Kiedy żmije i smoki toczyły swój bój, Perun i Weles ponownie stanęli na ziemi. Gotowi byli zetrzeć się po raz kolejny, z całą mocą i majestatem. Nim jednak cokolwiek zdążyli poczynić, ich serca zalała łagodność, jak i trwoga. Rozejrzeli się zdziwieni, by ujrzeć, jak od strony Drzewa Życia idzie ku nim tanecznym wręcz krokiem bogini. Ubrana w zwiewną, białą suknię kroczyła pewnym, acz lekkim krokiem, a gdziekolwiek nie stanęła, tam rozkwitało życie. Kwiaty przybierały swe najpiękniejsze barwy, krzewy i owoce rodziły najsłodsze owoce. Stanęła między dwójką pierwotnych bogów z odwagą, spoglądając to na jednego, to na drugiego. Ziemia u jej stóp była mokra, acz ciepła, gotowa zrodzić życie.
– Perunie. Moc twa niszczy wszelkie życie. Jeno się zrodzi, a już umiera, spalone twym niebiańskim żarem.
Gromowładny odkrył, iż się rumieni. Dziwne uczucie zakiełkowało w jego sercu i zmusiło do tego, by odwrócić wzrok od nadobnej istoty. Uczucie, które potem nazwano wstydem. Pokraśniał zaś Weles, mając nadzieję, iż może i władzy nad niebiosami nie uzyska, tak jemu przypadnie ziemia. Wtem jednak bogini spojrzała i na niego, po czym przemówiła.
– Welesie. Choć twe wody są źródłem życia, tak i one mają moc destrukcji. Niszczą wszystko na swej drodze, co zdąży choćby zakiełkować.
Także i Weles nie wytrzymał naporu łagodnego spojrzenia i odwrócił wzrok. Kobieta mierzyła ich wzrokiem, po czym zbliżyła się do obu. Chwyciła ich za dłonie, po czym zbliżyła do siebie obu bogów.
– Niechaj ziemia będzie miejscem, gdzie wasza moc może tworzyć, nie zaś niszczyć. Walczcie nad nią, by życiodajny deszcz spływał na jej powierzchnię i dawał życie.
Tak oto Perun i Weles, choć niechętnie, złączyli dłonie. Pogodzeni przez boginię, spojrzeli sobie w oczy, w których wciąż czaiły się wrogość i gniew. Nie było w nich jednak ślepej żądzy władzy, oboje bowiem ukochali ziemię i w swej mądrości, wysłuchali słów bogini. Tego dnia też uznali, że toczyć boju nie będą. Kiedy każdy wyruszył do swego królestwa, jednocześnie obrócili się ku bogini, która odeszła do Drzewa Życia. Zapomnieli bowiem o jednej, nad wyraz istotnej sprawie.
– Jak cię zwą? – zawołali równocześnie. Ta w odpowiedzi zaśmiała się wdzięcznie, a śmiech ten brzmiał niczym szczebiot tysiąca skowronków.
– Mokosz, od mokrej ziemi, która zrodzi dzięki Waszej mądrości obfitość życia.
Tak oto poczęło rodzić się życie na ziemi. Promienie słoneczne dawały energię, woda zaś niosła pierwotne pożywienie. Na prośbę Pierwotnego Drzewa Mokosz wędrowała po ziemi, pomagając życiu przybierać swe pierwotne kształty. Pewnego dnia zawędrowała nad brzeg morza. Zasiadła na białym piasku, pragnąc odpocząć. Wtem usłyszała cichy szelest pomiędzy szumem fal. Przekonana, iż to Perun, Weles bądź Dadźbóg otworzyła oczy, by porozmawiać z bóstwem.
Ujrzała jednak, ku swemu zdumieniu, iż to drobne żyjątko wypłynęło z morskiej toni. Bogini podeszła bliżej, a zachwycone zwierzę próbowało podczołgać się do niej bliżej, choć nie było do tego zdolne. Brak mu było formy, która umożliwiłaby mu jakikolwiek harmonijny ruch. Mokosz objęła je dłońmi i spojrzała po morzu. Ujrzała wówczas, iż odłamki mocy Peruna i Welesa trafiły również w wody morskie. Zrodziły tam życie, acz było ono chaotyczne, nieuporządkowane, przytłoczone własnym ogromem.
Mokosz uśmiechnęła się łagodnie. Nadała żyjątku w swej ręce płetwy i długie, opływowe ciało, a następnie błogosławiła mu i wypuściła ponownie do morza. Tak oto powstała pierwsza ryba. Zaraz też bogini ułożyła dłoń na tafli wody i przemówiła:
– Welesie, oto posyłam swe dziecię do twego królestwa. Zapełnij swą domenę im podobnymi.
A Weles, w swej mądrości, tak uczynił. Tak oto powstały zwierzęta oceaniczne i morskie, które z czasem wspięły się rzekami i zamieszkały również w nich, by następnie zapełnić jeziora. A Weles i Mokosz radowali się, widząc to. Z biegiem czasu zaś stworzone przez nich życie poczęło opuszczać wodne królestwo, lgnąc do mocy Mokoszy. Tak oto zrodziły się pierwsze żaby i płazy, później zaś wszelkie gady oraz węże, które coraz śmielej wdzierały się na ląd.
Kiedy bogini wróciła do Drzewa Życia, to podziękowało jej z radością i zaoferowało słodki odpoczynek. Mokosz jednak nie miała zamiaru spocząć. Ujrzała bowiem pióra Pierwszego Żmija, które przepełnione mocą Pierwotnego Drzewa, nie potrafiły opaść. Wzięła je więc w dłonie, a następnie ułożyła na rozległych, niskich gałęziach. Ulepiła z ciepłej, mokrej ziemi skorupki, w których to pióra mogły odpocząć. I zakrzyknęła do Peruna:
– Perunie, oto me dziecię spoczywa na granicy twego królestwa. Daj im zdolność lotu, by mogły przemierzać je całe.
A Perun, w swej mądrości, tak uczynił. W ten oto sposób zrodziło się ptactwo, zdolne do lotu. Przemierzało cały świat, od najwyższych szczytów po najniższe doliny. A Perun i Mokosz radowali się, widząc to. Z czasem zaś część z nich opuściła Pierwotny Dąb i zasiedliła całą ziemię.
Mokosz radowała się, bowiem życie rozkwitało z każdym dniem coraz obficiej. Wówczas dopiero zdecydowała się odpocząć. Zasiadła na drewnianym tronie, stworzonym dla niej przez Pierwotny Dąb. Nim jednak zasnęła, uznała, iż zarówno Perunowi jak i Welesowi należy się nagroda za ich starania. Toteż stworzyła białego ogiera, którego oddała Gromowładnemu oraz woła czarnego, którego podarowała Panu Podziemi. Tak oto powstały pierwsze ssaki, które miały zasiedlić całą ziemię.
– Niechaj i Was ziemia obdarza. Niechaj Wam się darzy! – zakrzyknęła, nim pogrążyła się w długim, łagodnym śnie.
Chociaż Weles strącony został do korzeni Drzewa Życia, nie znaczyło to, iż pozbawiony został mocy. Wprost przeciwnie. Nie mógł sięgnąć niebiańskich płomieni, lecz czerpał moc wprost z samej ziemi, odżywiając się wraz z Drzewem Życia. Te było wszak i jego dziełem, o czym nigdy nie zapominało, a swój żywot zawdzięczało również życiodajnej wodzie, nad którą Weles miał władanie.
Tak więc Pan Podziemi ścierał się raz po raz z Gromowładnym Perunem. Ten zaś dłużny mu nie pozostawał i posyłał swe błyskawice oraz żmije, pragnąc pogromić przeciwnika. Żaden jednakowoż nie mógł uzyskać przewagi. W podziemiach bowiem Perun tracił moc, w niebiosach zaś Weles. Walczyli więc na powierzchni ziemi, zarówno bezpośrednio, jak i za pomocą swych wysłańców, smoków i żmijów.
Tak oto moc obu bóstw pierwotnych zasilała powierzchnię ziemską. Czerpały z niej liście oraz owoce Drzewa Życia. Z liści powstawały trawy i krzewy, z owoców zaś wyrastały drzewa. Korzenie Pierwotnego Dębu sięgały daleko, oplatając całą ziemię. Tam, gdzie w swej wędrówce przebijały skorupę ziemską, wyrastały grzyby oraz pleśnie. Kiedy sięgały do oceanu, dawały początek roślinom lubującym się w słonej wodzie, liście zaś opadające do rzek i jezior zradzały te, które rosły w wodzie słodkiej.
Wiesz już dobrze, droga Wędrowczyni, drogi Wędrowcze, jak powstały niebiosa i chmury, deszcz oraz słoneczne światło. Jak jednak narodziło się pierwsze życie? Któż to je stworzył, któż się nim opiekował? I czemu winniśmy składać dziękczynienie naszej Matce, Bogini Mokosz?
Rozsiądź się wygodnie i wysłuchaj...
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.