KUP TERAZ
Pochodzenie bóstw słonecznych w mitologii słowiańskiej jest tematem spornym i obszernym. A przez to i trudnym.
Ogień w przeszłości protoindeuropejskiej rozumiano na trzy sposoby: ogień niebiański, ogień atmosferyczny i ogień ziemski. Jak jednak pisze Gieysztor, ogień niebiański wcale niekoniecznie wiązał się z bóstwem najwyższym.
"Niema powodu sądzić, aby Słowianie poszli inną drogą, ich Swarog jest słońcem, nie jako bóstwo najwyższe, ale jako bóstwo bliskostojące prawdziwych suwerenów, tzn. Peruna i Welesa". Dodaje również, iż "druga kategoria ognia – piorun, to narzędzie walki w ręku Peruna. A trzecia – ogień ziemski, pozostałby w kompetencji Dadźboga-Swarożyca dbałego o żywy ogień domowy, o suszenie ziarna, jak mówią teksty staroruskie".
Ujmując skrótowo, można by uznać, że Swarog jest "dziełem" Peruna bądź oddzielnym bóstwem, które, być może, walczyło z Perunem o władzę naczelną, lecz zostało pokonane. Z kolei na stronie Slavic Division znaleźć można następujący ustęp:
"Weles jest także panem świata podziemnego, antagonistą Peruna – pana światła. Motyw walki dwóch przeciwstawnych bóstw jest częstym motywem w religiach indoeuropejskich. W tym przypadku walczą dwaj bracia – Weles i Perun, pan umarłych z panem żywych. Obydwaj są synami Swaroga – stworzyciela świata".
Subiektywnie, moim okiem, zdaje się jednak, iż Gieysztor ma tu więcej racji. W myśl tego więc w "mojej" mitologii uznałem zwierzchnią rolę Peruna, przy czym oczywiście zaznaczam – nie mam monopolu na prawdę.
Kwestia synów Swaroga jest równie sporna. Swarożyc może sugerować zarówno syna Swaroga, jak i... samego Swaroga za młodu bądź też w młodocianej postaci. Jak jednak pisze Gieysztor, "rozstrzygnąć powinna analiza porównawcza zachowanych przekazów o Swarogu i Swarożycu, które sugerują jednak raczej stosunek synowski Swarożyca wobec Swaroga".
Problematyczna jest także kwestia bóstwa Radogost, jednak przyjęło się powszechnie uważać, że jest to przydomek Swarożyca, pochodzący z Radagoszczy. Synem Swaroga nazywany jednak bywa także Dadźbóg, a para Swaróg-Dadźbóg była zrównywana z bogami greckimi: Heliosem i Hefajstosem, aczkolwiek zachodziła tu odwrotność w hierarchi. Helios był bowiem bóstwem, przypuszczalnie, potężniejszym niźli Hefajstos, w mitologii słowiańskiej zaś to Dadźbóg, utożsamiany ze słońcem, był "niższym" w hierarchii od boskiego kowala Swaroga.
Można też interpretować Dadźboga i Swaroga jako jedno bóstwo o różnych nazwach, na co miejscami wskazuje Gieysztor. Jak jednak można wyczytać na Wikipedii, posiłkującej się dziełem Michala Tera:
"(...) nie ma ogólnej zgody co do takiej interpretacji, a jako argument przeciwko podaje się Słowo św. Jana Chrystosoma, które wymienia zarówno Swarożyca, jak i Dadźboga. W takim przypadku obaj bogowie byliby braćmi, synami Swaroga, Swarożyc byłby odpowiednikiem Agniego, a Dadźbóg odpowiednikiem Surji".
Samo imię Dadźbóg sugeruje jednak, że było to raczej dobrotliwe bóstwo, związane z bogactwem i obfitością (w przeciwieństwie do Surji), Swarożyc zaś mógłby być bóstwem ognia domowego. Dadźbóg mógł być zatem bóstwem dobrodziejstwa i bogactwa, Swarożyc zaś ogniem słonecznym bądź... na odwrót.
Można by również pokusić się o inny podział ognia. W myśl trzech funkcji ognia, Swarog byłby boskim kowalem, ogniem niebiańskim, Dadźbóg ogniem słonecznym, Swarożyc zaś ogniem domowym. Perun wówczas nie miałby bezpośredniego związku z ogniem, lecz jako Gromowładny władca, dalej pełniłby swoją naczelną funkcję jako władca niebios.
Skomplikowane? Niestety!
Jeśli jednak, droga czytelniczko, drogi czytelniku, szukacie czegoś, co mogło służyć jako "przykładowa" mitologia, mam nadzieję, że moja interpretacja przypadła Ci do gustu. Perun pozostał w niej bóstwem naczelnym, stwórcą Swaroga, ale także i częściowo Dadźboga. Swaróg jest niebiańskim kowalem, władcą ognia niebiańskiego, który ukuł Słońce i nakazał rozprowadzanie jego promieni po ziemi Dadźbogowi.
Co zaś ze Swarożycem?
Co zaś z księżycem?
O tym dowiecie się już w następnym wpisie...
Ujrzał jednak Perun, że ziemia z dala od Drzewa Życia nie otrzymuje tak wiele słonecznego blasku. Nakazał więc Swarogowi, by ten stworzył nowe bóstwo. Ukuł zatem Kowal boga z podległych mu płomieni, lecz nie na podobieństwo swoje czy Perunowe. Stworzył postać radosnego młodzieńca, o pięknym, łagodnym obliczu. Chociaż pełen był niebiańskiego ognia, tak w jego oczach przyjął on postać radosnych świetlików miast śmiercionośnych płomieni. Gromowładny tchnął w niego życie i rzekł:
– Oto synu Swaroga roznosić będziesz promienie słoneczne swego ojca po całej ziemi. W moje imię i ku radości całego stworzenia.
Swarog nadał swemu synowi imię Dażbóg, chociaż zwano go również jako Dadźbóg. Dawał bowiem ziemi promienie słoneczne, obdarzając ją swymi łaskami.
Ziemia, od lat toczona przez niebiański ogień, była żyzna, gotowa na przyjęcie życia. Lecz chociaż gwiazdy świeciły pięknie, tak ich blask był niewystarczający, by nadać życie. Uniósł się więc Perun w niebiosa i rzekł do Swaroga:
– Rozjaśnij świat niebiańskim ogniem, by nadał życie ziemi. Zważ jednak, by nie zstąpił ponownie i nie zmienił jej całej w pogorzelisko, gdzie tylko żmije mogą bytować.
Wydrążył przeto Weles koryta rzek, stworzył jeziora i morza. Rozdzielał lądy swą magią, wszak woda była jego żywiołem. Kiedy zaś zupełnym przypadkiem jedna ze smoczych łusek zetknęła się z boską mocą, na jego oczach zrodził się kolejny smok. Pan Podziemi zdumił się wielce i przyjął smoczątko na ręce. Te rosło szybko i chociaż nie było tak wielkie, jak Pierwszy Smok, tak na powierzchni ziemi leżały setki łusek. Weles tchnął w nie życie i tak oto stworzył swą smoczą armię. Powiedział im wówczas:
– Nie mogę się udać w koronę Drzewa Życia, stracę tam bowiem swą siłę. Uczyńcie więc to za mnie. Oblegnijcie Wielkie Drzewo i uczyńcie je swoim w me imię, a następnie strąćcie Peruna w Podziemia, gdzie stoczę z nim bój na swych warunkach.
Smoki uniosły się w niebiosa, zgodnie z jego wolą i byłyby zapewne zwycięskie, gdyby nie Pierwszy Żmij, ten bowiem zdążył zregenerować swe siły. Ostrzegł Gromowładnego donośnym okrzykiem, po czym rzucił się do boju ze smokami. Perun zaś przebudził się i widząc, co się dzieje, tchnął życie w pióra Żmija, które opadły na gałęzie Drzewa Życia. Powstały z nich, podobnie jak ze smoczych łusek, dziesiątki żmijów. Ogień Peruna raz jeszcze starł się z wodnym żywiołem Welesa, dając światu kolejne deszcze.
Boje te trwają po dziś dzień. Kiedy tylko Weles zbierze swe armie, posyła je w niebiosa, by walczyć z Perunem. Ten zaś śle żmije, by bronić swą domenę. Tak oto powstają chmury, a komety i meteory to jeno ogniste ślady, które pozostawiają po sobie żmije, władające Perunowym ogniem.
Perun krążył pomiędzy konarami a koroną Drzewa Życia, spoglądając na ziemię. Ta, chociaż była ukształtowana, niezdatna była do życia, bowiem co i rusz spadał na nią niebiański ogień. Jeno żmije zdolne były bytować w tych warunkach. Uznał przeto Gromowładny, iż należy oddzielić ogień od ziemi. Ukuł więc swym potężnym młotem firmament niebiański, pracując bez wytchnienia. Pochwytywał raz po raz ziemię i rzucał w niebiosa, by następnie przekuwać ją w kopułę niebios.
Kiedy dokonał swego dzieła, woda Welesowa ugasiła ostatnie pożary na ziemi. Chociaż wciąż czuł wobec niego wściekłość, Perun w myślach podziękował Panu Podziemi. Udał się następnie po Drzewie Życia, które przebijało firmament swym konarem i gałęziami, w wędrówkę ku niebiosom, po czym nadał ogniowi formę. Przekuł go w gwiazdy i wszelkie inne ciała niebieskie. Tak oto boski płomień nabrał swych pierwszych kształtów i przestał trawić powierzchnię ziemską.
Doprawdy, wspaniałe było to miejsce dla Gromowładnego, pełne ognia i boskiej mocy. Po pewnym czasie uznał on jednak, iż płomień niebiański potrzebuje swego własnego opiekuna, by nie zstąpił ponownie, w swym ogromie, na ziemię. Utkał więc z ognia nowego boga na swe podobieństwo. Kiedy ten spojrzał na swego stwórcę oczami pełnymi płomieni, Perun mu powiedział:
– Oto przestrzeń ognia niebiańskiego, którą oddaję pod twe władanie. Pilnuj, by nie zstąpił na ziemię, a oświetlał ją jeno swym blaskiem.
Młody bóg skinął głową, po czym rozejrzał się dookoła, powstając. Niebiański ogień kształtował się wokół niego, otaczając jego postać. Nowonarodzony bóg odkrył jednak, iż nie włada nad nim tak, jak pragnął. Płomień umykał mu bowiem, uciekał spod palców. Formował się w jego dłoniach, by zaraz rozpłynąć się w przestworzach. Strwożył się przeto, że nie będzie w stanie wykonać polecenia Perunowego. Gromowładny jednak pochwycił firmament i ukuł z niego drugi młot, na podobieństwo tego, którym stworzył wpierw niebiosa. Podał narzędzie młodemu bogu, ten zaś pochwycił go, skłonił się nisko swemu Stwórcy i złożył mu dziękczynienie:
– Perunie, dzięki ci za dar życia i niebiańskiego ognia. Uczynię z nieboskłonu dzieło ku Twej chwale!
I tak oto zaczęła się praca Swaroga. Niestrudzony bóg stworzył wpierw kowadło, by wykuć włócznię dla Peruna jako symbol jego władzy. Ten podziękował mu i udał się na powierzchnię ziemi, chcąc z dołu podziwiać dzieło Swarogowego. Słusznie uczynił. Oto bowiem firmament niebiański co i ruszył kruszył się, a w powstałych otworach Swaróg umieszczał gwiazdy. Posyłał je po całej skorupie, a ich odłamki spadały czasami wraz z niebioskłonem na ziemię.
Największą zaś z nich, Gwiazdę Polarną, zawiesił u szczytu Drzewa Życia, by wiecznie oświetlać je niebiańskim blaskiem. Perun zaś zakrzyknął donośnie, a jego głos poniósł się po całym boskim stworzeniu.
– Zaprawdę, wielki z ciebie kowal! Nadaję ci przeto imię Swaróg, od niebiańskiego żaru, którego oto jesteś opiekunem i władcą!
Zamyślił się głęboko na te słowa Niebiański Kowal. Spróbował wpierw pokryć cały nieboskłon płomieniem, lecz ten szybko począł opadać na ziemię. Szczęśliwie, Perun był wyrozumiały, więc Swaróg nie spotkał się z jego gniewem za złamanie polecenia. Spróbował następnie wykuć olbrzymi łańcuch, po którym poruszałyby się płomienie, ale i to zawiodło. Wyginał się bowiem i luzował, niezdolny utrzymać niebiańskiej mocy. Zebrał więc Swaróg płomienie, po czym wykuł z nich olbrzymią tarczę, świecącą jaśniej niźli jakakolwiek gwiazda. Zawiesił ją następnie na nieboskłonie i zadowolony ujrzał, iż oświetla ziemię.
Złociste promienie nie trafiały jednak równomiernie na powierzchnię całego świata. Zasmucił się przeto Swaróg i zawołał do Peruna. Ten jednakowoż, ku zdziwieniu niebiańskiego kowala, przyklasnął jego stworzeniu i rzekł:
– Przytwierdź tarczę ową przy Drzewie Życia. Niechaj obraca się wokół niego w nieskończoność, a światło niechaj niesie się po powierzchni całej ziemi!
I tak oto powstało Słońce, rozświetlające ziemię swym blaskiem. Perun, rad z pracy boskiego kowala, obserwował, jak Słońce lśni swym blaskiem, kiedy zaś przygasało w jednym miejscu, obdarzało blaskiem drugie, a jego rolę przejmowały gwiazdy.
Chociaż Weles został pogromiony, tak jego smok dalej toczył zażartą walkę ze żmijem. Zdawałoby się, iż jest ona wyrównana, lecz z każdym kolejnym starciem to Syn Welesowy zyskiwał coraz większą przewagę. Perun pochwycił więc swój młot i potężnym uderzeniem posłał bestię na ziemię. Wtenczas żmij opadł na niego, by przytrzymać bestię, Gromowładny zaś wykuł naprędce potężny łańcuch. Obwiązał nim, z pomocą żmija, smocze cielsko, po czym zrzucił go w podziemia, do korzeni Pierwszego Drzewa. Splótł z nimi łańcuchy i błyskawicą przybił do ziemi. Perun powrócił na powierzchnię ziemi triumfalnie, acz myliłby się ten, kto uznałby jego zwycięstwo za ostateczne. Jest to jednak opowieść na inny czas...
Gromowładny ujrzał swego wiernego żmija, kiedy ledwo co wyszedł na powierzchnię ziemi. Ujął go za łeb i przygarnął do swej piersi, po czym rzekł:
– Wiernie mi służyłeś. Przeto udaj się w koronę Drzewa Życia i zregeneruj swe siły, a następnie urządź tam swe gniazdo. Będzie twym domem po wsze czasy.
Sam zaś spoczął u pnia drzewa i pogrążył się w głębokim śnie. Wykorzystał to, ponownie, Weles. Chociaż nie mógł spocząć z uwagi na swą wielką wściekłość, tak wciąż władał wielką mocą. Wychynął tedy na powierzchnię ziemi, bowiem ta wzywała go jako swego stwórcę.
Kiedy Gromowładny strącił Welesa w podziemia, sam zaś zajął koronę Drzewa Życia, rzec by można, iż zwyciężył. Byłby to jednak pospieszny osąd. Wszak Pan Świata Podziemnego był jego odbiciem, drugim z bogów, o wielkiej sile jak i determinacji. Usiądź więc, droga Wędrowczyni, drogi Wędrowcze i dowiedz się, jak w wyniku starcia bogów powstały niebiosa!
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.