KUP TERAZ
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.
Dzisiejsza historia, Droga Wędrowczyni, Drogi Wędrowcze, będzie krótka. Osnuta jest bowiem woalem tajemnicy. Nie przedłużając zatem, zasiądź i wysłuchaj, jak to nasz rodzaj ludzki przyszedł na słowiańską ziemię!
Spis treści:
Zdarzyło siętak pewnego dnia, że Gromowładny bóg udał się na wielkie polowanie ze swym synem oraz małżonką, a nawet i Dadźbóg za zgodą swego ojca. Każdy z bogów korzystał jeno z siły mięśni, żaden nie sięgał po swe boskie przymioty. Strzybóg złowił całe naręcze bażantów, Dadźbóg pochwycił wiele tłustych zająców. Wspólnie łowili jelenie, łosie czy żubry ku swej wielkiej chwale. Znosili łupy na polanę, gdzie Dziewanna czuwała nad tym, by zawody łowieckie odbywały się uczciwie. Wielce też cieszyła się dwójka bogów, iż Peruna nigdzie nie widać. Przekonani byli bowiem, że oto tego dnia uda im się wreszcie prześcignąć go w sztuce łowieckiej.
Wtem jednak Perun przybył z najwspanialszym trofeum. Niósł na barkach olbrzymiego, białego jelenia, którego następnie złożył na ziemi i skłonił się przed swą małżonką. Strzybóg i Dadźbóg jęknęli z zawodem, lecz bez krzty protestu uznali wyższość Gromowładnego. Ten zaśmiał się wesoło, pogratulował im wspaniałych łowów, po czym przyznał, iż musi powrócić na pewien czas w niebiosa, by odpocząć. Jak powiedział, tak uczynił, pożegnawszy się z Dziewanną, która w czasie tym wolała zostać na ziemi i wyszykować wspaniałą ucztę dla niemal wszystkich bogów.
Udał się wtedy Perun w niebiosa, by odpocząć przy boskim płomieniu. Na miejscu czekała go jednak niespodzianka. Oto bowiem Swaróg, będąc świadkiem wspaniałych łowów, które wszak odbyły się również dzięki wykutym przez niego broniom, zbudował dla Pierwszego Boga łaźnię. Ten uradowany czym prędzej skorzystał z przybytku i rozsiadł się w nim wygodnie. Ciepło rozchodziło się po całym jego ciele rozluźniając jego strudzone mięśnie.
Tak oto Perun zaznawał spokoju, a kiedy pot począł spływać po jego ciele, pochwycił za wiecheć. Otarł swe ręce, tułów, a na końcu twarz i rzucił witki na bok, po czym położył się wygodnie. Tak oto Gromowładny popadł w sen nie zauważywszy, iż wiecheć przesiąkł nie tylko jego potem, ale i boską iskrą stworzenia, która była wszak w Perunie wiecznie żywa. I tak się stało, że wiecheć ów spadł na ziemię, kiedy bóg odpoczywał.
Tak się oto zdarzyło, iż wiecheć owy odkrył Weles, który to natenczas podróżował po powierzchni ziemskiej tworząc nowe rzeki i jeziora. Zdziwił się wielce ujrzawszy przedziwne zjawisko, jakim był kępek słomy wprost promieniujący boską energią. Pochwycił więc go i zamyślił się wielce, cóż takiego winien z nim uczynić. Wówczas uznał, że ulepi z niego istotę inną niźli wszystkie inne. Istotę podobną do bogów, acz pozbawioną ich mocy. Umyślił sobie bowiem, iż należałoby ziemię zapełnić stworzeniami, które poczęłyby go kształtować tak jak ongiś on uczynił z Perunem, lecz nie boską mocą, a siłą swych rąk.
Jak pomyślał tak i uczynił, po czym ulepił dwie istoty. Wiedział bowiem, że każda istota łaknie towarzystwa, a jeno w dualizmie odnaleźć można pełnię. Mężczyznę ulepił na wzór swój, a zatem i także Peruna, do stworzenia kobiety zaś inspirował się Mokoszą. Zadowolony z dzieła tchnął w nie swoją moc, która po złączeniu z boską iskrą Gromowładnego zapoczątkowała nowe życie i ułożył bezpiecznych w lesie.
Oto dwójka ludzi, kobieta i mąż, leżeli pogrążeni w głębokim śnie.
Zadowolony ze swej pracy Weles poczuł, jak ogarnia go wielkie znużenie. Oddalił się więc kawałek, lecz nie na tyle daleko, by stracić pierwszych ludzi z oczu i zasnął. Nie mógł bowiem wiedzieć, iż w tym właśnie momencie zbudził się Perun, który to odkrył, iż wiecheć słomiany wraz z cząstką jego mocy zaginął.
Długo się Gromowładny miotał w złości na siebie samego, że doprowadził do zguby. Wiedział bowiem, iż Pan Podziemi mógł wykorzystać jego moc przeciw niemu. Zszedł czym prędzej na ziemię i na swym białym rumaku długo ją przemierzał nim poczuł moc Welesa. Czym prędzej skierował wierzchowca w tamtą stronę i już gotów był toczyć bój ze swym odwiecznym wrogiem, wtem jednak ujrzał śpiące sylwetki ludzkie. I zdziwił się wielce, kiedy odkrył, iż nie zostały one stworzone z wrogą intencją. Weles bowiem, którego cechowała wielka ciekawość, prawdziwie zainteresowany był tym, jak to też zachowa się istota stworzona na podobieństwo bogów, lecz pozbawiona ich mocy.
Chciał więc Perun odejść, wtem jednak uznał, że przecież i jego dziełem są ludzkie istoty. Powziął wówczas decyzję, iż należy mu się, by to on został im przewodnikiem po świecie. Już chciał ich obudzić, pierwszy jednak zbudził się Pan Podziemi. Ujrzawszy Peruna zbliżającego się do dwójki ludzi uniósł się gniewem i wielką wszczęli kłótnie.
Gromy rozdzierały niebioss, wody zaś wezbrały z rzek i jezior. Jedynym, co powstrzymywało dwójkę bogów przed stoczeniem wielkiego boju, było słowo dane Mokoszy, iż nie będą walczyć na ziemi, by jej nie zniszczyć. Nie potrafili jednak dojść do porozumienia, bowiem jeden jak i drugi uważał, że to właśnie jemu należy się przewodnictwo nad ludźmi.
Ich spór był na tyle zawzięty, że dwójka istot człowieczych zbudziła się ze swego głębokiego snu. Nie znali jeszcze świata, lecz pierwszym co odczuli, był strach. Tak przerażająca była bowiem kłótnia pierwszych bogów, iż jeno to ludzkie serce było w stanie czuć. Ujrzawszy przebudzenie młodych istot, Weles jak i Perun zamilkli, po czym ruszyli ku dwójce ludzi. Oni jednak poczęli cofać się przerażeni i za nic nie chcieli uwierzyć w zapewnienia bogów, że ci są im przyjaciółmi. I wówczas to zjawiła się Bogini-Matka wlewając w serca wszystkich zgromadzonych spokój i łagodność. Pochwyciła za dłonie męża i kobietę, po czym tak oto rzekła:
– Tak jak stworzyliście ziemię, Perunie i Welesa, którą ja zapełniłam życiem, tak teraz i ja poprowadzę ludzi, którzy to dzięki Waszej mocy powstali. Nauczę ich żywota prostego, ale pięknego. Wy zaś bądźcie im patronami oraz opiekunami, lecz dajcie im żyć wedle własnego zamiaru i myśli.
I tak jak u początków świata, tak i teraz Perun z Welesem ujrzeli mądrość Mokoszy. Skłonili się przed nią oboje, po czym z niechęcią spojrzeli po sobie. Żaden nie chciał przyznać, iż bez drugiego tak wspaniałe dzieło, jakim jest ludzki żywot, nigdy by nie powstało.
Dzisiaj będzie wyjątkowo krótko, bo o powstaniu człowieka w naszej rodzimej mitologii znaleźć można niewiele. Jak pisał Gieysztor:
"W sporze Jana Wyszatycza, wojewody księcia Światosława, z pogańskimi kapłanami-wołchwami w ziemi rostowskiej, usłyszał on od nich: „‘Wiemy, jak został człowiek stworzony.’ Powiedział im: ‘Jak?’ Rzekli zaś: ‘Bóg mył się w łaźni i spocił się, otarł się wiechciem i rzucił go z nieba na ziemię. I wszczął spór szatanz Bogiem, kto z nich ma stworzyć człowieka. I stworzył diabeł człowieka, a Bóg włożył weń duszę. I dlatego, gdy człowiek umiera, do ziemi idzie jego ciało, a dusza ku Bogu".
I tak właściwie wiele więcej znaleźć trudno. Natknąłem się również tu i ówdzie, że Perun ulepił człowieka z gliny, a następnie w glinie tej pod jego nieuwagę Weles wydrążył otwory. Sprawiły one, że tak oto powstały ludzkie żądze i pragnienia, następnie zaś Pan Podziemi napluł na kukły, od czego powstały choroby.
Wersja ta jednak brzmi mało przekonywujące moim zdaniem z uwagi na fakt, iż Weles wcale nie był "złym bóstwem". Idąc za analogią Gieysztora, gdzie Bóg oczywiście w Powieści dorocznej to Perun, a diabeł to Weles, uznałem, że dualizm stworzenia człowieka przez dwójkę pierwotnych bóstw o wiele lepiej obrazuje charakter słowiańskiej mitologii. Nasze rodzime wierzenia rzadko odwoływały się do istnienia czystego zła i czystego dobra.
Z tego też powodu uznałem, że "wersja Gieysztora" lepiej wpisuje się w słowiańskie mity. Oczywiście, jak zawsze przypominam, że jest to tylko moja interpretacja mitologii słowiańskiej, na którą nie mam monopolu, ani też nie jestem powiernikiem jedynej, słusznej prawdy.
Muszę też powiedzieć, że fragment o strachu w ludzkich sercach był zainspirowany Lovecraftem. Jak napisał niegdyś mistrz grozy:
"Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest starch, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym".
A jako, że inspirację lubię czerpać z wielu miejsc uznałem, iż dodanie takiego elementu idealnie uzupełni mit o powstaniu człowieka.
Sława!