KUP TERAZ

Legendy Polskie

Spis treści

O Chorsie wiemy niewiele. Co nie oznacza, że nie wiemy nic.

Aleksander Gieysztor zauważa, że Chors mógł być bóstwem solarnym, z uwagi na zbieżność do m.in. irańskiego xvar – "aureola" czy indyjskiego hára, háras – "ogień". Cytując:

"Poszło ono też w inną stronę świata, skoro u Wogutów nad Obią znany jest Krones, bóg nieba, podobnie u Ostjaków, a u Watjaków kvar "powietrze", "niebo"".

Powołując się jednak na Brucknera, Gieysztor wskazuje, iż możliwy jest wywód imienia tego bóstwa z polskiego wyrazu wycharsły – "wynędzniał", z prasłowiańskiego krsь, co mogłoby uprawnić do wiązania z księżycem, który regularnie chudnie. Warto tu również przytoczyć fragment Słowa o wyprawie Igora:

"Wsiesław-książę nad ludźmi sąd czynił, książętom miasta upiększał, a sam nocą wilkiem się czaił; z Kijowa do piania kogutów wielkiemu Chorsowi szlak przebiegał, do Tmutarakani docierał".

Oraz fragment Powieści minionych lat:

"I postawił bałwany na wzgórzu za dworem teremnym: Peruna drewnianego z głową srebną i wąsem złotym, i Chorsa Dadźboga i Strzyboga, i Simargła, i Mokosz".

Zdaniem części badaczy fakt, że między "Chors" a "Dadźbóg" brakuje spójnika świadczyć ma o tym, iż jest to jedno bóstwo bądź, co popularne w mitologii słowiańskiej, o tym, że Chors był hipostazą Dadźboga (bądź na odwrót). Byłoby to tym samym spójne z etymologią irańską.

Tutaj należy jednak dodać, że w wyliczeniach wielu nazw w źródłach staroruskich brakuje zaimków, niezależnie od tego, czy były były to źródła dotyczące mitologii, narodów czy geografii. Co więcej, Henryk Łowmiańki, który sam skłaniał się ku tezie, iż Chors "jest objaśnieniem Dadźboga" zauważył, że nie jest pewnym, czy spójnika w Powieści minionych lat nie było. Jak też przytacza Gieysztor w swoim dziele, odnosząc się do lunarnej interpretacji Brucknera:

"Vittore Pisani podtrzymał to spostrzeżeniem, że wilkołactwo wiąże się w wierzeniach z księżycem".

Co sugerowałoby, że skoro Wsiesław "nocą wilkiem się czaił", to czuwał nad nim właśnie Chors, bóstwo lunarne.

Pozwoliłem sobie również zainspirować się tym oto fragmentem z dzieła Gieysztora, by wyjaśnić istnienie cyklu lunarnego:
"Jego zanik i zaćmienie wyjaśniano jako zjadanie go przez wilki lub wilkołaki albo jako chowanie się na trzy niewidoczne „puste dni” do wody, aby tam odradzać się do nowego życia".

Skoro Chors chował się do wody, miał związek z wilkołactwem, to uznałem, iż należy go przedstawić jako bóstwo związane z Welesem. Pokrewieństwo zauważa także Sławosław na swej stronie, pisząc m.in.:

"Jedni widzą w nim w dalszym ciągu syna Swaroga, czasem młodszego brata Dadźboga-Swarożyca. Drudzy przypisują mu pokrewieństwo z Welesem, panem podziemnego świata. Przekonanie o sprawowaniu przez Chorsa władzy nad nocą jest dziś jednak czymś powszechnym. Nic w tym dziwnego. Noc od zawsze była dla człowieka czymś magicznym – niebezpiecznym, ale też niesłychanie intrygującym".

Na koniec warto przytoczyć jedną, istotną w mojej ocenie kwestię. Otóż jak zauważył Gieysztor, Słowiańszczyzna traktowała księżyc jako planetę rodzaju męskiego. W związku z tym rozsądnie byłoby założyć, że bóstwo za nie odpowiedzialne również jest rodzaju męskiego. I tak się powszechnie przyjęło. Jest tutaj jednak pewno drobne ale – a mianowicie symbol lunuli. Jest to słowiański symbol kobiecości i płodności, które jednakowoż nawiązuje w swym wyglądzie do księżyca. Cykl menstruacyjny kobiet był bowiem według dawnych wierzeń powiązany z cyklem księżycowym. To zaś, w połączeniu z faktem, iż np. również wiedźmy, powiązane z Welesem, czerpały moc z księżyca sugeruje, że bóstwo lunarne mogło mieć postać kobiecą.

Interpretacja ta jest mojego autorstwa, oparta przede wszystkim na prostych domysłach, pozwolę sobie zaznaczyć, ale przykładowo wielce utalentowana Martyna Kowalska przedstawiła tak oto parę Chors-Dadźbóg:

Chors i Dadźbóg – obraz autorstwa Martyny Kowalskiej

Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany jej twórczością, serdecznie zapraszam o TUTAJ. Martyna jest fantastyczną malarką, a do tego przecudowną osobą – gorąco polecam wszystkim fanom twórczości na motywach słowiańskich!

Z kolei jeśli jesteś spragnion(x) wiedzy o Dadźbogu, serdecznie zapraszam do swojego poprzedniego wpisu o TUTAJ.

I oczywiście, jak zawsze przypominam – powyższy tekst jest moją interpretacją podań i informacji, do których mam dostęp. Jak zawsze największą inspiracją pozostaje dla mnie Gieysztor, chociaż przyznam, że jego dzieło jest dosyć ubogie jeśli chodzi o informacje o tym bóstwie.

Niechaj Ci się darzy, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku!

Tak oto syn Welesa rozpoczął swą wędrówkę po nocnym niebie. Kiedy był w pełni sił, wówczas księżyc świecił całą swą tarczą. Następnie stopniowo słabł, aż znikał całkowicie wraz ze swym ciałem niebieskim. Potem zaś nabierał stopniowo mocy i tak cykl zaczynał się od nowa. Wielce rada była Marzanna ze swego nowego towarzysza, jak i Mokosz ucieszyła się, że jej córka nie wędruje samotnie. Cieszył się również Swaróg, że oto księżyc świeci wraz z gwiazdami. Nawet Perun przywykł do nocnego blasku, a z czasem nawet był za niego wdzięczny.

Jeno Dadźbóg się dąsał i począł młodego boga przezywać "chars" od słowa "charsnąć", co znaczy "chudnąć". Tak oto bowiem Dadźbóg postrzegał wędrówkę księżyca, który chudł w nieskończonym cyklu. Młody bóg jednakowoż się na owo przezwisko nie obraził, a wręcz przeciwnie – przyjął je jako imię. Tak oto z czasem poczęto mówić na niego Chors, Bóg Księżyca.

Uniósł się dumą i gniewem Perun Gromowładny, Dadźbóg oraz Strzybóg widząc nowego boga. Udali się w trójkę do Swaroga, ten jednak zgodnie z prawdą rzekł, iż nie ukuł wszak księżyca, a jeno zawiesił go na nieboskłonie. Nakazał więc Perun Dadźbogowi, by ten strącił Chorsa z powrotem do czeluści morskich, skąd pochodził.

Narodziny Boga Księżyca Chorsa – komentarz kronikarski

Chors i cykl księżycowy

Narodziny Chorsa

Księżyc Chorsa, słowiańskiego boga, świecący nad spokojną wsią. Digital art.
Digital art przedstawiający Chorsa, słowiańskiego Boga Księżyca i syna Welesa. Morska scena, z olbrzymim księżycem w tle.

Przerażona córka Mokoszy zaprzestała swego dzieła zniszczenia, lecz nie uspokoiło to wodnego żywiołu. Chciała uciec, lecz morze otoczyło ją niespodziewanie. Rozglądała się ze strachem nie wiedząc co czynić, aż z czeluści morskich nie wyszedł Weles. Odziany w czerń bóg przyglądał się jej spokojnie, bez choćby cienia złych zamiarów, a mimo to Marzanna upadła na kolana, czując potęgę Pana Podziemi.

– Czemuż to zaburzasz równowagę mej domeny, córo Mokoszy? – zapytał powoli, a chociaż nie podnosił głosu, tak zdawał się on dochodzić zewsząd. Bogini przez kilka uderzeń serca nie była w stanie odpowiedzieć, lecz w końcu zebrała się w sobie i odrzekła:

– Jest to bowiem niesprawiedliwością, iż moja siostra pławi się w blasku Dadźboga, w towarzystwie swego syna Strzyboga, podczas gdy ja muszę podróżować samotnie. Czyż i ma moc nie jest częścią cyklu istnienia?

– Twój gniew nie daje ci prawa, by naruszać me królestwo, córo Mokoszy. Odstąp albo spotka cię ma sprawiedliwość.

– Niechaj i tak będzie! – odparła hardo Marzanna, zapominając o swym strachu. – Również i twe królestwo obumrze, pozbawione mej mocy.

Zamyślił się wówczas Weles. Butna bogini miała bowiem rację. Rzekł jej wówczas, by odczekała cierpliwie dwadzieścia dziewięć dni, on zaś powróci do niej. Marzanna przystała na propozycję Pana Podziemi, bowiem mimo swej hardej postawy, nie chciała wzbudzać jego gniewu.

Weles powrócił do swego królestwa i od razu rozpoczął przygotowania. Czekał cierpliwie na dzień, w którym Dadźbóg uda się na dalsze rejony ziemi. Kiedy syn Swaroga znalazł się nad słabo mu znanymi regionami Praoceanu, wody nagle się obniżyły. Zaciekawiony bóg zatrzymał się na chwilę i przyjrzał ciekawemu zjawisku. Oto bowiem na jego oczach morskie fale wyczyniały cuda, jakich nigdy nie było dane mu oglądać, przybierając niespotykane nigdzie na świecie formy i kształty. Kiedy jednak Dadźbóg znalazł się tuż nad powierzchnią wody, z toni morskiej wychynęła ręka Welesa, pochwyciła go i wciągnęła do podziemnego królestwa.

Długo syn Swaroga próbował walczyć i wydostać się z niewoli, lecz Pan Podziemi wielokroć przewyższał go siłą i majestatem. Znużony opadł w końcu z sił i zmuszony został wysłuchać swego ciemiężyciela. Ten zaś rzekł mu:

– Od dzisiaj Dadźbogu będziesz nie tylko za dnia, ale i nocą oświetlał całą ziemię. Jeśli zaś się nie zgodzisz, pozostaniesz w mej niewoli po wieki!

Zaprotestował na to młodszy z bogów i wyjaśnił, iż przecież wszelkie życie na ziemi jak i w wodach prędzej czy później by umarło, gdyby cały czas opadał na nie słoneczny blask. Zastanowił się Weles nad tymi słowami, po czym powiedział:

– Powiedz więc swemu ojcu, Swarogowi, by ukuł nowe ciało niebiańskie. Niechaj towarzyszy Marzannie w jej nocnych wędrówkach.

Wymusił Pan Podziemi na Dadźbogu obietnicę, że ten przekaże jego słowa, po czym go uwolnił. Udał się wówczas młody bóg do swego ojca i wyjawił mu, cóż takiego rzekł Weles. Tak się jednak złożyło, iż wówczas również Perun udał się do Swaroga z wizytą. Usłyszawszy słowa Dadźboga wielkim uniósł się gniewem. Wymógł obietnicę na niebiańskim kowalu, iż ten nie wykuje nowego ciała niebieskiego, po czym nakazał bogu słońca, by nigdy nie zniżał się już nad powierzchnię morza.

Perun, Dadźbóg jak i Strzybóg, który usłyszał o czynie Welesa z relacji swego ojca i przyjaciela, wielce się na Pana Podziemi gniewali. Poczęli rozprawiać o tym, czy nie warto by uderzyć na jego królestwo i położyć mu kres raz na zawsze. Swaróg był jednak mądrzejszy. Wykorzystał nieuwagę trzech bogów i wymknął się ze swej niebiańskiej kuźni. Widział bowiem, że Marzanna podróżuje samotnie i przyznał rację Welesowi. Udał się więc nad Praocean i przywołał imię Pierwotnego Boga. Kiedy ten się zjawił, wychodząc z morskich otchłani, tak oto przemówił boski kowal:

– Masz rację Welesie, iż niesprawiedliwością jest, by Marzanna samotnie podróżowała. Jednakowoż Perun Gromowładny zakazał mi wykucia nowego ciała niebieskiego.

– Cóż zatem uczynimy? – zapytał Weles, czując, że Swaróg, chociaż stworzony przecież z płomieni Peruna, sprzyja mu w zamiarach.

– Ty ukujesz nowe ciało niebieskie, Władco Świata Podziemnego. Twoim on będzie synem. Zważ jednak, by obdarzyć go siłą, bowiem im bliżej niebios, tym silniejsza jest moc Peruna, tym słabsza zaś twoja.

Tak oto ukuł Weles, pod nadzorem Swaroga, srebrzystą tarczę. Z oceanicznych fal stworzył zaś boga i złożył mu na barki powstały księżyc. Ciało to nie było tak potężne jak słońce Dadźboga, wiedział bowiem już Pan Podziemi, iż groziłoby to spaleniem życia na całej ziemi. Obdarowywało ją jednak lekkim, srebrnym światłem, które wielce bardziej pasowało do blasku gwiazd i nocnego czasu odpoczynku. Poprosił Weles Swaroga, by zawiesił księżyc na nieboskłonie niżej niźli słońce, wiedział bowiem, że wysoko w niebiosach moc jego będzie słaba. Boski kowal w swej mądrości tak też uczynił.

I kiedy wybił dwudziesty dziewiąty dzień spotkał się Weles z Marzanną. Kiedy ta ujrzała, iż ten wędruje z pustymi rękami, wielkim uniosła się żalem i gniewem. Wówczas jednak Pan Tajemnic pokazał jej nieboskłon, na którym zaświecił srebrnym blaskiem młody bóg wraz ze swym księżycem. Wielce uradowało to córę Mokoszy, a i Swaróg cieszył się w swej kuźni, że bogini nie będzie więcej podróżować sama pod nocnym niebem.

Syn Swaroga wielce był rad z wyznaczonego mu zadania. Stoczył bój z najmłodszym z bogów i pogromił go. Ten spadł do morza wprost w objęcia swego ojca. Dadźbóg pochwalił się Perunowi swym zwycięstwem, ten zaś wyprawił ucztę na jego cześć. Jakże wielkie było jednak ich zdziwienie, kiedy po czternastu dniach niespodziewanie wody morskie wezbrały, a księżyc ponownie zaświecił pełnią swego blasku na nieboskłonie. Urażony Dadźbóg wyruszył ponownie do boju, tym razem jednak nie był w stanie pokonać młodego boga. Ten był bowiem w pełni sił, które uzyskał od swego ojca Welesa. Tak oto rzekł wówczas Dadźbogowi:

– Tak jak ty czuwasz nad Dziewanną za dnia, tak ja będę czuwać nad Marzanną w nocy. Nieboskłon nie jest dłużej jeno twą domeną, synu Swaroga.

Wielce było to nie w smak Dadźbogowi, pojąć bowiem nie potrafił, jakim to też zrządzeniem wcześniej mógł pokonać młodego boga, teraz zaś nie był do tego zdolny. Zastanawiał się nad tym również Perun. Udał się więc do Swaroga i zapytał go, jakże jest to możliwe. Oto, co rzekł mu kowal:

– Bóg Księżyca podróżuje niżej po nieboskłonie niźli mój syn. Kiedy zaś wypocznie, jego moc przyciąga morskie otchłanie wyżej ku niebiosom, co sprawia, że jest silniejszy, bliżej mu bowiem do królestwa ojca. Dopiero z czasem opada z sił, odzyskuje je jednak wracając do morskich wód, z których został stworzony.

Marzanna wędrowała po świecie zgodnie z wolą swej matki, Mokoszy, niosąc życiu spoczynek. I chociaż nie była ona boginią, która łaknęła towarzystwa, tak z czasem zazdrość obudziła się w jej sercu. Oto bowiem za dnia jej siostra Dziewanna rozsiewała życie oświetlana blaskiem Dadźboga, w czym pomagał jej syn Strzybóg. Marzanna zaś podróżowała samotnie, a jedynym, co towarzyszyło jej w wędrówce był blask gwiazd. Spotykała się z innymi bogami przy Drzewie Życia, acz okazji miała ku temu niewiele.

Zasiadła Marzanna pewnego dnia parę stóp od brzegu Wielkiego Morza, będącego częścią Praoceanu. Spoglądała obojętnym wzrokiem na leniwe fale aż poczuła, jak wypełnia ją gniew. Podniosła się i wezwawszy siłę Mokoszy, krzyknęła doniośle:

– Czemuż to mi przypadła samotność?! Czemu ma siostra otoczona jest blaskiem Dadźboga, wiatrem Strzyboga, ja zaś muszę podróżować samotnie?!

Nikt jednakowoż nie odpowiedział na jej pytania. Uniesiona gniewem zdecydowała, iż pokaże reszcie bogów, że nie można jej ignorować. Zwierzęta uciekały w popłochu, drzewa marniały, trawy wysychały. Perun oraz Dziewanna byli zbyt daleko by wyczuć, cóż się dzieje. Kiedy jednak mocy Marzanny tknęła wodną toń, morze wzburzyło się gwałtownie, posyłając ku bogini olbrzymie fale.

Samotna wędrówka Marzanny

Perun, władca gromu z mitologii słowiańskiej, siedzący pod Drzewem Życia
21 kwietnia 2023

Mitologia Słowian – narodziny Boga Księżyca Chorsa

Wiesz już, Droga Wędrowczyni, Drogi Wędrowcze, o wielu bogach słowiańskiego panteonu. Jednak dla Słowian nie tylko Dadźbóg trzymał władzę nad ciałami niebieskimi. Kimże był Chors, Pan Księżyca? Jak przybył na świat? I w jaki to też sposób rozpoczął swą wędrówkę po nocnym nieboskłonie?

Zasiądź wygodnie i wysłuchaj mej powieści, by się dowiedzieć!


​​​​​​​

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.